Płacz - emocje u dziecka
Każdy rodzic, a nawet niemal każdy człowiek na temat płaczu dzieci i niemowląt ma swoje i zdanie i zwykle brzmi ono : małe dzieci płaczą, zazwyczaj bez powodu, ponieważ wymuszają, manipulują, chcą zwrócić uwagę i chcą coś osiągnąć. Płacz jest często trudny do zniesienia. Jest męczący, irytujący, drażniący, przerywa sen etc. Szczególnie dla mężczyzn płacz niemowlaka jest przerażający kiedy matka po przebytym porodzie potrzebuje odpoczynku i sami musimy podołać z histerią naszego malucha.
Istnieje jednak jeszcze druga perspektywa: dziecko nie płacze bez przyczyny, choć czasem rzeczywiście trudną ją znaleźć. Stąd wynikają określone konsekwencje i działania rodzica. Płacz jest sygnałem, że z dzieckiem coś się dzieje, że należy spełnić jakieś jego potrzeby, że odczuwa dyskomfort, jest głodne, zmęczone, ma mokro... " Z tej perspektywy płacz nie jest formą manipulacji rodzicami. Współczesna wiedza psychologiczna oraz neurologiczna przekonuje, że małe dzieci, a zwłaszcza niemowlęta, nie mają możliwości manipulować lub wymuszać czegokolwiek. Niezależnie od tego, do czego próbują nas przekonać popularne poradniki, płaczu dzieci nie należy ignorować lub przeczekiwać. Nie ma też czegoś takiego, jak płacz kontrolowany czy pozwolenie dziecku na wypłakanie się (ang. cry-it-out), dla jego dobra, oczywiście. Na zasadzie-niech z siebie wyrzuci to, co dla niego trudne".
Podobnie ważną jest odpowiedź na pytanie, dlaczego dzieci przestają płakać. Wiedzę o płaczu małych dzieci i niemowląt możemy czerpać z licznych badań naukowych, jak również codziennych obserwacji. Najprościej rzecz ujmując, dzieci płaczą, ponieważ ich potrzeby nie zostały zaspokojone. Płacz jest jedyną formą komunikacji, jaka jest im dostępna. Ewolucyjnie, wywołuje w rodzicach poczucie, że trzeba coś zrobić, podjąć działania, które płacz ukoją, najlepiej natychmiast. Niezwykle trudno jest ignorować płacz dziecka. Co więcej, ponieważ wynika on z niezaspokojonych potrzeb, ma też różne odcienie.
Badania pokazują, że ważny jest czas reakcji. Jedna z najwybitniejszych badaczek z dziedziny psychologii rozwojowej, Mary Ainsworth, przeprowadziła w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku długoterminowe badania, które pokazały, że im szybciej matka reagowała na płacz dziecka, niezależnie od tego, czy jej działania przynosiły zamierzony efekt (czyli ustanie płaczu) w danym momencie, tym mniej dzieci płakały w przyszłości. Evelin Kirkilionis w znakomitej książce Więź daje siłę zauważa, że szybka reakcja daje dziecku poczucie, że ma ono wpływ na to, co się z nim dzieje i nie jest pozostawione na pastwę losu. Jest też tak, że wczesne rozpoznawanie i reagowanie na potrzeby niemowlęcia „programuje” nie tylko dziecko, ale również opiekunów. Reagowanie i wrażliwość na potrzeby dziecka zapoczątkowane w niemowlęctwie dają dziecku poczucie, które będzie mu towarzyszyć przez całe życie. Dzieci uczone radzić sobie samodzielnie z emocjami, pozostawiane do wypłakania, dzieci, wobec których szybko pojawiają się oczekiwania samodzielności, mogą w przyszłości przejawiać wyuczoną bezradność. Termin ten wprowadził Martin Seligman, na opisanie zachowania psów poddawanych rażeniu prądem. Jeśli zwierzęta nie miały kontroli nad kolejnymi porażeniami, wykazywały zachowania podobne do depresyjnych. Co ciekawe jednak, kiedy kontrolę tę zyskiwały, nie korzystały z niej, nie walczyły i poddawały się.
Wnioski stąd płynące są więc dość jasne: dzieci się uczą. Pytanie jednak, czego powinny się uczyć. Jeśli zbyt wcześnie i zbyt małe dziecko zostawiamy samemu sobie, żeby się samodzielnie ogarnęło i uspokoiło, i robimy to regularnie, to pewnie w końcu się uspokoi i przestanie płakać. Ale stanie się tak dlatego, że dziecko się podda. Dotrze do niego, że i tak nikt nie przyjdzie mu z pomocą, więc po co się starać? Nauczy się też, że najbardziej cenione w jego rodzinie są cisza i spokój, że potrzeby nie zostaną wysłuchane. Dlatego uczmy dzieci, ale świadomie, i tylko tego, czego sami chcielibyśmy doświadczyć.